środa, 25 kwietnia 2012

Naleśniki cynamonowe

Naleśniki nie muszą być nudne. Zawsze takie same i choć pyszne, bez zmian. Tym razem postanowiłam do ciasta dodać cynamonu i wyszły cynamonowe naleśniki!

Oczywiście żaden naleśnik nie obejdzie się bez należytego nadzienia. Ser biały ze śmietaną i odrobiną cukru do środka oraz mus truskawkowy na wierzch - to jest to!

Zaczynamy od usmażenia naleśników. Do ich przygotowania potrzeba: jajek, mleka, mąkę pszenną oraz trochę sproszkowanego cynamonu. Trudno podać proporcje składników, bo tak naprawdę naleśniki robi się na oko.
Gotowe ciasto powinno być ani za gęste ani  za rzadkie i za bardzo rozlewające się.

Smażymy naleśniki i układamy na jednym talerzu.
W międzyczasie przygotowujemy w misce ser. Rozgniatamy go widelcem. Dodajemy do smaku śmietany 18 % oraz cukru.
W wysokim naczyniu miksujemy już lekko rozmrożone truskawki. Nic do nich nie dodajemy. Zero cukru. Samo zdrowie.

Na połowie usmażonego naleśnika układamy ser biały. Składamy go dwa razy na pół i kładziemy na nagrzaną patelnię. Pozwalamy mu się lekko przypiec i zrumienić.

Zdejmujemy z patelni, polewamy niesłodzonym sosem truskawkowym i ozdabiamy kapką śmietany. Pałaszujemy!




piątek, 20 kwietnia 2012

Czarnuch z niespodzianką

Moi Dziadkowie obchodzili ostatnio 47. rocznicę ślubu. Trzeba dobrze uczcić taką uroczystość. Do wspólnego świętowania, oprócz dobrej kawy, przyda się czarnuch z kremową niespodzianką. Dlaczego z niespodzianką? Bo u mnie w domu to czekoladowe ciasto od zawsze robi się bez żadnych dodatków, nie licząc polewy czekoladowej. Tym razem dołączył waniliowy krem, który potem pod wpływem zimnej temperatury fajnie się ściął, a na ciasto wskoczyły słodkie gwiazdeczki.

Potrzebne składniki to:

CIASTO & POLEWA
2 szklanki cukru
1 kostka masła
6 czubatych łyżek kakao
3/4 szklanki przegotowanej wody
+
4 jaja
2 i 1/2 szklanki mąki
3 łyżeczki proszku do pieczenia
ok. 1/2 4,5-gramowego opakowania aromatu rumowego

MASA WANILIOWA
200g waniliowego serka homogenizowanego
~100g naturalnego serka homogenizowanego
~125g miękkiego masła
2 łyżki cukru pudru
opakowanie cukru waniliowego

+cukrowe gwiazdeczki do przybrania

Do garnka wsypujemy podaną ilość cukru i kakao. Suche składniki mieszamy. Kiedy już się pomieszają, dolewamy wodę. Łączymy i wstawiamy na gaz. Co jakiś czas mieszamy. Po chwili dodajemy kostkę masła. Możemy czasami pomieszać, by przyspieszyć topienie się masła. Całość trzymamy na gazie przez kilka minut, aż zacznie się gotować. Zestawiamy z ognia. Na polewę odlewamy pół szklanki czekoladowego płynu. Resztę odstawiamy do ostygnięcia.

Już trochę chłodniejszą masę bierzemy w obroty. Dodajemy jaja, mąkę, proszek do pieczenia i zapach. Mieszamy i wylewamy do małej, wysmarowanej i wysypanej formy. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 40-50 min.

Po upieczeniu i wystudzeniu ciasta skrajamy wierzch (mój stworzył w piekarniku piękną czekoladową "górę" :P, więc po odwróceniu czarnucha nie udałoby się ułożyć go na talerzu). Następnie przekrajamy ciasto na dwa, w miarę równe, placki.
Szykujemy krem do czarnucha. Do miski przekładamy masło i cukry. Ubijamy je mikserem. Po chwili, nie przerywając, dokładamy powoli, po łyżce, serki. Nie można dodać ich zbyt szybko, za jednym razem, bo krem się zważy. Niestety najwidoczniej ja nie byłam cierpliwa, bo w kremie utworzyły się małe grudki, które potem, przy pomocy innej końcówki do miksera udało mi się trochę rozbić.

Gotową masę przekładamy na dolną część ciasta i dokładnie rozprowadzamy po całej jego powierzchni. Następnie nakładamy drugi placek i całego czarnucha polewamy polewą czekoladową, pamiętając także o bokach. Do rozsmarowywania czekolady przydaje się nóż. Zwieńczeniem ciasta są małe, żółte cukrowe gwiazdeczki, które nadają ciastu uroku :)



środa, 18 kwietnia 2012

Makaron szpinakowy w mięsnym sosie

Zdałam sobie sprawę, że we wczorajszym przepisie nie podałam ilości pieczarek, makaronu. Często podczas gotowania zastanawiam się, jak potem przedstawić miarę danego produktu. Ale jeśli nie podam, to traktujcie to jako sygnał, że wagę, ilość składnika musicie dopasować do własnych potrzeb. Uważam, że dokładne miary potrzebne są w przepisach na ciasta itp., gdzie za mała ilość mąki, proszku do pieczenia czy innych, może zepsuć cały końcowy efekt. Przy szykowaniu obiadu wszystkie produkty szykujemy według zasady "na oko".

To taki mały wstęp. Przejdźmy do dzisiejszego przepisu. Udało mi się przygotować pyszny, mieszany sos do makaronu i powstał makaron szpinakowy w obfitym sosie!
Nie myślcie tylko, że codziennie zajadam się pastami, nie wstawiam wszystkich przepisów na bieżąco i rozkładam je w czasie ;) ale makaron szpinakowy jeszcze układa mi się w brzuchu!

Skorzystałam z makaronu szpinakowego, zdrowego, z dodatkiem jedynie naturalnych składników. Dużym plusem był czas gotowania się tej pasty. Jedyne 4 minuty.

W tym czasie nie udało mi się przyrządzić całego sosu, więc makaron czekał odcedzony.
Na małą patelnię zgarnęłam jedną drobną pokrojoną cebulę. Dolałam trochę oleju i wstawiłam na ogień. Pokroiłam pół kiełbasy i wrzuciłam już na lekko przysmażoną cebulkę. Z lodówki wyjęłam świeżego pomidora, ukroiłam kilka kawałków i również dodałam je na patelnię. Następnie w ruch poszedł nóż, skroiłam odrobinę chudej mozarelli. Wylądowała z resztą składników. Oczywiście po dodaniu kolejnych składników, całość sosu mieszałam drewnianą szpachelką. Ostatnia na patelni znalazła się rukola. Nie dużo, garść, dla smaku i zdrowotności. Jeszcze tylko odrobina vegety i sos gotowy!
Po co brudzić inne naczynia jeśli jem sama obiad i cała zawartość patelni jest dla mnie? Nic prostszego, trochę makaronu na patelnię, łyżka w rękę i w drogę! Mniam!

wtorek, 17 kwietnia 2012

Makaronowo-pieczarkowo

 To był zdecydowanie szybki obiad. Najwięcej czasu zajęło chyba samo obieranie pieczarek.

Tradycyjnie, jak każde przygotowanie makaronu, trzeba zacząć od ugotowania makaronu. Tym razem zdecydowałam się na łazanki + dosypałam resztkę spaghetti. 

Szykowanie sosu rozpoczęłam od przygotowania pieczarek. Obrania ich, a potem pokrojenia. Na patelni rozgrzałam trochę masła. Wrzuciłam na nie podzieloną cebulę. Pozwoliłam jej się trochę podsmarzyć i zarumienić. Następnie dodałam pieczarki. Kolejne kilka minut smażenia. Ostatnim głównym składnikiem była kukurydza z puszki. Wsypałam ok. 1/2 puszki i wymieszałam z już szykującymi się elementami. 
Zajęłam się przygotowaniem lekkiego sosu, który po chwili dodałam na patelnię. Potrzebne składniki to: 3 łyżki śmietany 18%, 2 łyżki serka homogenizowanego, curry, papryka słodka, pieprz. 

Kiedy cały sos był już dobrze połączony i podsmażony, wystarczyło już tylko przelać go do garnka z makaronem i wymieszać. Gotowe!


sobota, 14 kwietnia 2012

Zapiekanka warzywna

Tym razem nie na słodko. Przepis jak najbardziej dotyczy potrawy słonej, co więcej odpowiedniej na zdrowy i porządny obiad. Zapraszam na zapiekankę warzywną. Zastanawiałam się nad jakąś ładniejszą nazwą, może bardziej poetycką dla tego dania, ale stwierdziłam, że ta nazwa wszystko oddaje, przynajmniej wiadomo o co chodzi :P

Zapiekanka generalnie składa się z dwóch głównych części. Z ugotowanych warzyw oraz z zalewy.
Skorzystałam z mrożonego "bukietu warzyw kwiatowych", w którego skład wchodziły: brokuł, kalafior oraz marchewka. Ugotowałam go według wskazówek podanych na opakowaniu.

W misce zmieszałam składniki zalewy: 5 łyżek mleka, 5 łyżek śmietany 18%, 4 łyżki mąki kukurydzianej, 2 garści startego sera żółtego oraz 1/2 puszki pokrojonych pomidorów. Doprawiłam je przyprawami: słodką papryką, vegetą oraz kolorowym pieprzem. Wymieszałam.

Dno naczynia żaroodpornego polałam małą ilością oleju i rozprowadziłam go również po ściankach. Nałożyłam ugotowane i odcedzone warzywa i polałam je przygotowaną zalewą. Zapiekankę posypałam po wierzchu startym serem żółtym.
Całość piekłam w piekarniku nagrzanym do 190 stopni ok. 20 min. Na ostatnie 5 minut włączyłam termoobieg, by ser się zarumienił. I voilà!
 

środa, 11 kwietnia 2012

Jogurtowy placek śniadaniowy

Jeszcze przed świętami zrobiłam dobrze mojej Siostrze i przygotowałam jej słodkie śniadanie do łóżka. Jogurtowy placek z jabłkiem - na dobry, pełen energii początek dnia!

Przepis nie jest skomplikowany, co tylko ułatwia jego ranne zrealizowanie. Co prawda ja nie robiłam go z samego rana, bo moja Siostra należy do gatunku długo śpiących, ale nie spędziłam dużo czasu przy kuchni, więc usmażycie ten placek i o 6, i o 8, nie marnując dużo cennego, porannego czasu.

Do miski należy wybić jedno jajko, dolać cztery łyżki jogurtu naturalnego oraz dołożyć dwie łyżeczki dżemu wiśniowego i jedną łyżeczkę miodu. Mokre składniki wymieszać. Następnie dodać 4 łyżki mąki pszennej + 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia. Dokładnie połączyć wszystkie składniki, by rozprowadzić proszek. Jeśli powstała masa będzie zbyt gęsta, trzeba po prostu dodać jeszcze trochę jogurtu naturalnego. Kwestia dodawania mąki czy jogurtu to już indywidualny przypadek i w zależności od sytuacji, raz trzeba będzie jeszcze czegoś dołożyć, a raz nie. :)

Na małej patelni rozgrzewamy trochę masła. Pozwalamy rozprowadzić mu się po całej powierzchni i wylewamy gotowe ciasto. Smażymy przez kilka minut, aż do momentu, gdy spód placka się podpiecze, a wierzch będzie widocznie usmażony. W pewnym momencie, gdy wierzch jeszcze się nie ściął, układamy na cieście trochę drobno pokrojonego jabłka i posypujemy całość odrobiną cukru pudru. Można przekroić placek na pół, by mieć pod kontrolą jego konsystencję. Byle nie zrobić tego za szybko.
Niestety ciasto przez to, że jest z dodatkiem jogurtu, do samego końca jest dość miękkie i nie wyszło mi jego przewracanie. Ale taki urok tego placka, smażymy go tylko po jednej stronie.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Niedziela wielkanocna

Wyjątkowo bez przepisów... :) Dzień totalnego obżarstwa i wszelkich pyszności. Rodzinna atmosfera, wspólnie spędzony czas na rozmowach, grach, a wieczorem film. Ach jak dobrze!
Stoły w domu i u Dziadków zastawione pysznym jedzeniem. Na śniadanie mnóstwo smakołyków, poczynając od domowego pasztetu z żurawiną, jajek faszerowanych, kończąc na masie ciast. Potem lekki odpoczynek i wyjazd w odwiedziny. Kolejna porcja atrakcji. Wszystko dokładnie udokumentowane na zdjęciach. Zapraszam do oglądania :))

 Domowy stół wielkanocny
 Coś nowego: szpinaczki by Mama&Spółka
 Jajecznie. Faszerowane jajka, jaja z chrzanem oraz sałatka śledziowa
 Święcone, schab ze śliwką, boczek i biała kiełbasa oraz sałatka jarzynowa na drugim planie
 Baranek pośród rzeżuchy
 Wędlina oraz pasztet!
 Święcone na dobry początek
 Zdecydowanie najlepszy zestaw na świecie!!!
 Deserowy pakiet mojego Dziadka
 Błyszczące jajeczka
 Stół numer dwa
Kolorowo - ciastowo

sobota, 7 kwietnia 2012

Świąteczny zamęt, czyli wszystkiego po trochu

Muszę się już sprężać, bo jutro pobudka z samego rana i rezurekcja. Ale jakoś tak nie pasuje pisać jutro o przygotowaniach wielkanocnych potraw, więc zrobię to już dziś. Co to był za dzień! Niewątpliwie pełen wrażeń i atrakcji. Tych kulinarnych i rodzinnych. Nie ma to jak wspólne gotowanie! :D Czasem tu trochę za mało miejsca, tu talerz za dużo i spięcia powstają, ale to chyba jak zawsze przy okazji świąt. Najważniejsze, żeby potem wróciła dobra atmosfera! :)

Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy, a może lepiej rozpoczęłyśmy, bo jednak baby u mnie w kuchni dzisiaj robiły, od tradycyjnej baby drożdżowej + święconkowych mini bab. :)) To działka mojej Mamy. Muszę przyznać, że wszystkie trzy upieczone ciasta wyglądały bajecznie!


Potem Mama z Siostrą zabrały się za sałatkę warzywną, a ja za pisanki. Próbowałam eksperymentować z malowaniem jajek woskiem, a potem zanurzać je w barwniku, ale niestety dopiero ostatnia pisanka wyszła. Kluczem do sukcesu było rozpuszczenie barwnika w zimnej wodzie, a nie jak się podaje we wrzątku.
Ale co tam, inne jajka także wyszły! :) Zresztą sami zobaczcie!


Kolejnym punktem programu były jajka z chrzanem. Do ich przygotowania potrzeba 7 jajek ugotowanych na twardo, 3 łyżki chrzanu, 2,5 łyżki śmietany, szczypta cukru pudru oraz soli. Jajka pojedynczo rozgniatamy na drobne kawałki na płaskim talerzu. Następnie przekładamy je do miski. Dodajemy pozostałe składniki i po prostu mieszamy. Gotowy sos przekładamy do słoika i chowamy do lodówki. W naszym przypadku "ogórki kanapkowe" tak poczuły Wielkanoc, że postanowiły przemienić się w jajka z chrzanem :))


Następnie wspólnymi siłami naszykowałyśmy święconkę, w której znalazły się: pisanki, chleb, baba drożdżowa, sól i pieprz, kiełbasa, wędlina, słodkie czekoladowe jajeczka, cukrowy baranek oraz domowy "ciputek"- mały żółty kurczaczek :) I ruszyłyśmy na święcenie pokarmów.


Po powrocie przyszła czas na sernik. Miałyśmy piec sernik ze spodem czekoladowym, z drobinkami czekoladowymi i jeszcze na dodatek z bogatą polewą czekoladową, ale stwierdziłyśmy że to już zdecydowanie za dużo szczęścia. Tyle innego jedzenia, więc sernik upiekłyśmy tradycyjny, domowy.

Składniki:
1/2 kg sera trzykrotnie mielonego
6 jaj
3/4 szklanki cukru
100g roztopionego masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki mąki ziemniaczanej
rodzynki
skórka pomarańczowa
zapach cytrynowy

Sposób przygotowania:
Ze względu na późną godzinę nie będę już opisywać pięknie i dokładnie każdego etapu przygotowania. Trzeba ubić 3 całe jajka i 3 żółtka z cukrem. Dodać seriami ser, by łatwiej było wymieszać, oraz masło, mąkę, proszek do pieczenia, zapach oraz obtoczone w mące bakalie. Całość dokładnie utrzeć, by nie było grud. Wylać do okrągłej formy i wstawić do piekarnika. Przez pierwsze 15 min sernik ma się piec w wysokiej temperaturze ok. 200 stopni, a potem zmniejsza się ją do 130 stopni i piecze jeszcze ciasto przez pół h.


Przedostatni punkt programu to mój ulubieniec czyli cumberland. Sos, który świetnie spisuje się jako dodatek do świątecznego pasztetu <3 moja miłość :P Przygotowuje się go w sposób szybki i sprawny. Do miski ścieramy skórkę z jednej średniej wielkości pomarańczy, następnie dolewamy wyciśnięty z niej sok wraz z miąższem. Dodajemy dwie łyżki chrzanu oraz cały słoik dżemu z czarnej porzeczki, dokładnie mieszamy i przekładamy do kolejnego słoika. Już się nie mogę doczekać jutrzejszej kanapki z pasztetem i cumberlandem w towarzystwie sałatki jarzynowej!


I ostatnia atrakcja dzisiejszego dnia to czekoladowy biszkopt w towarzystwie kremu chałwowego! Nie, nie, nie, nie zostawimy go w domu, już nam dużo wszystkiego, ale Dziadkowie, których odwiedzimy na pewno ucieszą się ze słodkiego prezentu.

Potrzebne składniki:

BISZKOPT
5 jaj
1/2 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
3/4 szklanki cukru pudru
4 czubate łyżki kakao

KREM
2 sparzone żółtka
75g miękkiego masła
125g serka mascarpone
125g chałwy waniliowej

Szykujemy biszkopt. Ubijamy białka na sztywną pianę, pod koniec dodajemy kolejno cukier, żółtka oraz przesiane mąki z kakao. Kończymy ubijanie i powstałe ciasto przelewamy do wysmarowanej i wysypanej małej, okrągłej formy do pieczenia. Pieczemy biszkopt przez pół h w piekarniku rozgrzanym do 170 stopni.
Po upieczeniu odstawiamy na chwilę do ostygnięcia i bierzemy się za krem.
Do miski wybijamy dwa sparzone żółtka, dodajemy masło oraz serek mascarpone. Dokładnie ucieramy, aby składniki połączyły się w spójną masę. Następnie wsypujemy już pokrojone 100g chałwy. Dalej ucieramy, rozdrabniając chałwę. Gdy krem jest już w miarę gładki i puszysty przekładamy go na wierzch ciasta i rozsmarowujemy, nie zapominając o posmarowaniu boków. Na sam koniec rozkruszamy pozostałą chałwę o posypujemy nią wierzch ciasta. Gotowe!



Na tym skończyły się moje dzisiejsze kulinarne przygody. Babcia z Mamą szykowały jeszcze sałatkę śledziową oraz faszerowane jajka, ale już nie załapałam się na te przygotowania. Zdecydowanie mam ochotę iść do cieplutkiego łóżeczka, więc będę się powoli zbierać...

Z okazji Wielkanocy chciałabym życzyć wam wszystkiego najlepszego. Cudownej, rodzinnej atmosfery, prawdziwych przeżyć duchowych, których te święta powinny dostarczać, świetnych łakoci oraz mokrego dyngusa! Do następnego razu! :)

Mazurkowa wariacja

Witajcie, wczoraj padłam wieczorem ze zmęczenia jak mucha, więc nie dałam rady wstawić posta i przepisu na mazurek, który wczoraj powstał. Pilnie się stawiam i nadrabiam zaległości!
Tydzień temu moja niedziela była, nie powiem, ciekawa... przesiedziałam pół dnia grzebiąc w internecie w poszukiwaniu ciekawych przepisów i kulinarnych inspiracji. Przejrzałam m.in. wszystkie przepisy ze strony makelifeeasier.pl. Przyznaję, tym razem bardziej interesowały mnie słodkie łakocie, głównie ciasta. W moich obszernych kuchennych łupach znalazł się przepis na pewne kruche ciasto z kajmakiem i musem mascarpone, trochę go przerobiłam i w ten sposób powstała mazurkowa wariacja!

Potrzebne składniki do jej wykonania to:

NA SPÓD
150g mąki pszennej
30g cukru
125g masła
1 łyżka wody

MASA
125g serka mascarpone
3 łyżki serka homogenizowanego naturalnego
2 płaskie łyżki cukru pudru
2 sparzone żółtka
odrobina startej skórki z cytryny

+ puszka słodzonego mleka zagęszczonego
+ 3 łyżki płatków migdałowych

Przyrządzenie:

Pierwsza rzecz, którą trzeba zrobić z dość dużym wyprzedzeniem, żeby potem nie musieć czekać, to nastawienie puszki mleka zagęszczonego do gotowania. Do garnka wlewamy tyle wody, by cała puszka była zanurzona. Wkładamy ją do wody i gotujemy przez 2h.

Przygotowanie spodu zaczynamy od przesiania mąki do miski. Następnie dodajemy masło i nożem dzielimy je na mniejsze kawałki. Dosypujemy cukier i dolewamy łyżkę przegotowanej wody. Ciasto dokładnie zagniatamy i wstawiamy do zamrażalnika na 30 min.

Po upłynięciu wskazanego czasu wyjmujemy ciasto, które w tej chwili jest twardości kamienia, ale to dobrze, i zaczynamy kroić je i wykładać nim wcześniej przygotowaną formę. Spód nakłuwamy widelcem, by nie popękał i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na 25 minut. Ciasto po upieczeniu powinno mieć jasny, złoty odcień.

Pod koniec pieczenia zabieramy się za przygotowywanie masy. Do miski wybijamy sparzone żółtka. Do wczoraj nie wiedziałam jeszcze, co to znaczy "sparzyć jajka". Teraz już wiem. Wystarczy położyć jajko na łyżce, stanąć z nią nad zlewem i polać wrzątkiem, obrócić jajko i znowu polać. W ten sposób pozbywamy się z jaj salmonelli, która w surowym kremie mogłaby nam zaszkodzić.Wracając do naszej masy. Żółtka ubijamy z cukrem, nie trzeba używać miksera, wystarczy trzepaczka. Dodajemy serki: mascarpone oraz naturalny. Dosypujemy do smaku odrobinę startej skórki cytrynowej i wszystkie składniki ubijamy na puszystą masę.

Na upieczony i chociaż trochę ostudzony spód wylewamy ok. 3/4 puszki mleka skondensowanego. Uwaga! Dowiedziałam się, że przy otwieraniu puszki po gotowaniu może ona eksplodować! Więc uważajcie na wybuchowe mleko! Ja wiem, że jest smaczne, ale chyba jednak nie chcielibyście mieć go nawet w najskrytszych zakamarkach waszej kuchni ;)
Na rozprowadzoną po cieście masę nakładamy krem z mascarpone. Rozsmarowujemy go, by stworzył w miarę równą powłokę.
Na małej patelni prażymy płatki migdałowe. Po prostu wrzucamy je na kilka minut na gaz i czekamy aż się nieco przypieką. Zero tłuszczu!

Zwieńczenie przygotowań to posypanie wierzchu mazurka płatkami migdałowymi. Gdy ciasto całkowicie ostygnie, należy schować je w chłodne miejsce: lodówka/balkon itp. Ważne, aby nie zapomnieć schować ostrożnie mazurka do foliowej siatki, by nie wchłonął innych zapachów :)

czwartek, 5 kwietnia 2012

Mazurek maślany z migdałami

Już wczoraj wspomniany mazurek z migdałami... :) Upiekłam go wczoraj, a dzisiaj z samego rana został wywieziony. W takim razie nie udało mi się go spróbować już po upieczeniu, ale sam karmel i ciasto były niczego sobie, więc zachęcam do pieczenia.

Lista składników do upieczenia tego mazurka nie była długa. Nastawiałam się na kupowanie jakiś specjalnych składników lub innych wymyślnych dodatków, a tu patrzę na przepis i niespodzianka.
Do przygotowania spodu potrzebne było 100g miękkiego masła, 50g cukru, 1 żółtko oraz 150g mąki. Ponieważ po utarciu masła z cukrem, dodaniu żółtka oraz przesianej mąki całość przypominała bardzo ładną kruszonkę, poradziłam się Mamy, która powiedziała, żeby dolać dodatkowo śmietanę 18 %. Posłuchałam dobrej rady, po dodaniu 3 łyżek śmietany składniki utworzyły spójną masę. Zabrałam się za krojenie ciasta na plastry i wykładanie nimi kwadratowej formy o wymiarach 24x24cm. Oczywiście forma została wcześniej wysmarowana masłem i wysypana bułką tartą. Gotowy spód (z uformowanymi brzegami, by pomieścił nadzienie) wstawiłam do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni na 15 minut. W czasie pieczenia ciasto zaczęło niebezpiecznie tworzyć bąble, więc nakłułam w kilku miejscach spód widelcem. Na szczęście szybko opadły.
W tym czasie zajęłam się przygotowywaniem masy karmelowej. Na patelni rozpuściłam 50g masła, 100g cukru oraz łyżkę miodu. Podane składniki karmelizowałam cały czas mieszając, aż przybrały ładny, jak to powiedzieć karmelowy, lekko brązowy kolor. Wtedy dosypałam 4 łyżki płatków migdałowych. Pozwoliłam całości się połączyć. W tym momencie masa była już dość gęsta, więc musiałam się pospieszyć i szybko wyłożyć ją na podpieczony spód. Masę wyrównałam i zapiekałam wraz z ciastem w piekarniku ok. 10 min. Specjalnie obniżyłam temperaturę do 150 stopni, by brzegi mazurka zbytnio się nie przypiekły.

Ciasto po wyjęciu wyglądało całkiem dobrze. Co prawda nie jestem pewna czy ilość farszu była odpowiednia do wymiarów spodu, ale jednak masa karmelowa to spory kawałek słodyczy, więc myślę, że smak nie zawiódł :)




środa, 4 kwietnia 2012

Babka zwyczajna

Myślę, że spokojnie można rozpocząć już czas wielkanocnych przygotowań. Ruszają porządki, ruch w kuchni z dnia na dzień będzie coraz większy. Już wczoraj upiekłam babkę wielkanocną, która została zabrana na tradycyjne szkolne jajeczko. Dzisiaj powstał mój pierwszy mazurek, jeszcze nie na użytek domowy i rodzinny, ale i takie zostaną wykonane :P W każdym razie przepis na niego oraz inne ciasta w kolejne dni.

Składniki:

 500g mąki pszennej
200g cukru
250g masła
5 jajek
1 szklanka mleka
~16g proszku do peczenia
szczypta soli
60g rodzynek
40g drobno pokrojonych żurawin
4 garście płatków migdałowych

Sposób przygotowania:

Pierwszy krok, to przygotowanie rodzynek i żurawiny. Rodzynki należy przejrzeć czy nie mają ogonków, potem wsypać do miseczki. Odmierzoną ilość owoców żurawiny wyłożyć na deskę i pokroić na mniejsze kawałki. Dodać do rodzynek. Do owoców dosypać dwie łyżeczki mąki (która zapobiegnie opadnięciu rodzynek i żurawin na dno ciasta) i całość wymieszać.
Następnie białka trzeba ubić na sztywną pianę. Do tego przyda się mikser. Masło utrzeć na pulchną masę, dodać cukier, żółtka, mąkę z proszkiem do pieczenia, sól oraz mleko i składniki wymieszać. Ucieranie musi być ręczne, bo inaczej może się nie udać. Niestety, mi nie wyszła puszysta masa, i po wymieszaniu z cukrem i innymi, nadal całość nie była gładka. Po dodaniu ubitych białek, zauważyłam, że utworzyły się małe grudki z masła, ale myślę, że nie zaszkodziły one ciastu, gorzej jeśli stworzyłyby się z mąki.
Do całości wsypać owoce i płatki, zamieszać. 
Formę do pieczenia bab (z kominkiem) dokładnie wysmarować masłem i posypać bułką tartą, nie zapominając o ściankach i samym kominie. Ciasto przełożyć łyżką do formy. Piec w piekarniku nagrzanym do 190 stopni przez ok. 55 min. Pod koniec najlepiej sprawdzać czy ciasto już nie jest gotowe, bo ja wyłączyłam je wcześniej niż było podane w przepisie, po prostu było już upieczone :) A lepiej nie przegapić tego momentu ;D

wtorek, 3 kwietnia 2012

Tarta kokosowa

No i kolejna siedemnastka już za pasem! Żeby dobrze się świętowało, musi być przede wszystkim... słodko! Specjalnie na tą okazję przygotowałam tartę kokosową <3 Czekoladowy spód, krem kokosowy i bita śmietana - to połączenie samo w sobie zachęca :)

Potrzebne składniki:

CIASTO
150g mąki pszennej
25g cukru pudru
125g masła
2 łyżki kakao
1 łyżka wody

KREM KOKOSOWY
425ml mleka
~125g kremu kokosowego (z puszki; znajdziecie go w prawie każdym supermarkecie w dziale kuchnie świata)
3 żółtka
125g cukru
50g mąki pszennej
25g wiórków kokosowych
25g ananasa kandyzowanego
2 łyżki rumu

+300ml gęstej śmietany 36%

Sposób przygotowania:

1. Do miski wsypać: mąkę, kakao, cukier i pokrojone w kostkę masło (trzeba wyjąć je wcześniej z lodówki, by przez przypadek nie miało konsystencji cegły). Podane składniki rozrobić palcami. Dolać wodę i dalej wyrabiać ciasto. Po połączeniu się składników, owinąć otrzymane ciasto w folię i schować do lodówki na 30 min.
2. Formę do tarty (śr. 27cm) wyłożyć ciastem. Ponownie owinąć, tym razem całą blachę, folią i odłożyć do schłodzenia, tym razem już tylko na 15 min.
3. Po wyjęciu formy z lodówki, wstawić ją do nagrzanego do 190 stopni piekarnika na 25 min. Po upływie tego czasu sprawdzić czy ciasto jest już upieczone. Wyjąć i odstawić do ostudzenia.
4. Naszykować krem. Do garnka wlać mleko oraz krem kokosowy. Zagotować, od czasu do czasu mieszając. Zdjąć z ognia. 
5. W misce należy utrzeć żółtka z cukrem, a następnie dodać do nich mąkę i dalej ucierać. Dolać jeszcze ciepłą masę kokosową, ciągle mieszając. Przelać ponownie całość do garnka i nieustannie mieszając gotować na małym ogniu przez kilka minut, aż powstanie gęsta i gładka masa. Wystudzić.
6. Do kremu dosypać: wiórki kokosowe i ananasa. Dolać rum.
7. Wyłożyć masę na wystudzony spód. Potem pokryć krem warstwą bitej śmietany (po prostu ubitej mikserem). Całość można przybrać na wiele sposobów... wiórkami, ananasem, posypką czekoladową lub innymi :)