Tak mniej więcej wyglądało moje dzisiejsze rozumowanie. A więc zebrałam się, chwyciłam książeczkę z serii "Biblioteczka poradnika domowego", odnalazłam przepis i wzięłam się do przyjemnej roboty. Najwięcej czasu zajęło wyrastanie drożdży :d
W takim razie zapraszam na dokładny przepis i relację z mojego dzisiejszego rodzinnego obiadu ;)
Składniki:
RACUCHY
30g drożdży
3 łyżki cukru
1,5 szklanki mąki
3 jajka
1/2 szklanki mleka
1 łyżka stopionego masła
SOS MALINOWY
same maliny!
Przygotowanie:
Krok 1. Musimy zacząć od roztarcia drożdży z 2 łyżkami cukru. Potem dolewamy mleko oraz 2 czubate łyżki mąki. Całość łączymy ze sobą w sporej wielkości kubku i odstawiamy do wyrośnięcia, przykrywając kubek materiałową ściereczką.
Krok 2. Ubijamy trzepaczką białka jajek na sztywną pianę. Dokładamy 1 łyżkę cukru kontynuując. Następnie wlewamy żółtka i przez chwilkę dalej ubijamy, by wszystko się wymieszało.
Krok 3. Do miski z ubitymi jajkami dodajemy: pozostałą część mąki, stopione masło oraz rozrobnione drożdże, które do tego momentu już powinny nieco wyrosnąć. Bierzemy drewnianą łyżkę i mieszamy.
Kolejne leżakowanie. Masa musi przez kilka minut postać pod przykryciem i podrosnąć.
Krok 4. W przerwie robimy szybki a jak dobry sos malinowy. Do garnuszka wrzucamy owoce i stawiamy je na małym gazie. Gotujemy tak przez kilka minut, aż wszystko się podgrzeje i maliny zaczną się rozgotowywać.
Krok 5. Gdy obserwując ciasto zauważamy że już trochę się podniosło, zabieramy się za smażenie. Na dużej patelni rozgrzewamy olej lub olej z masłem i nakładamy na niego łyżką porcje ciasta (1 łyżka=1 racuch). Smażymy aż do wykorzystania całego ciasta.
Gotowe racuchy podajemy same bądź polewając sosem owocowym. Sprawdziłam, w obu wersjach są równie smaczne. Do popicia dobrze sprawdza się lekko zimny kefir.
Po raz pierwszy w życiu przygotowywałam samodzielnie racuchy. Ten przepis w takim razie wcześniej również mi nie służył. Jestem zadowolona z powstałego efektu. Racuchy miały naprawdę fajną konsystencję, na przyszłość muszę się tylko nauczyć wyczuwania czasu, by smażone się nie za bardzo zrumieniały. Mojej Rodzince smakowało, mam nadzieję że i Wam, próbującym przypadną do gustu :))
Tak było przed zjedzeniem, ale idźmy od początku...
Super książeczka, z ciekawymi przepisami.
Na patelni.
Zdjęcia z serii: "Co się działo na moim talerzu" ;)
A na koniec jeszcze wiadomości parafialne. Wybywam, najprawdopodobniej przez najbliższe dwa tygodnie nie znajdziecie tu żadnych nowości, ale bez obaw. Po powrocie znad polskiego morza kolejna porcja przepisów, zdjęć i nie tylko kulinarnych relacji :))
Świetne te racuszki. Wyglądają bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńpyszności!
OdpowiedzUsuńDrożdżowe z malinami, pycha :D
OdpowiedzUsuńA, i Z przyjemnością nominowałam Cię do Verstile Blogger Award, zapraszam :)
UsuńWracam więc odpisuję! Dziękuję za miłe słówka i za nominację. Aż się miło robi ;)
UsuńBardzo lubię racuchy, tym bardziej, że nie są za słodkie. Czasami robię je na obiadokolację. Pozdrawiam. :)))
OdpowiedzUsuńsos malinowy :) mmm:)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :D
OdpowiedzUsuńJuż jutro, a tak naprawdę dzisiaj tyle że później nadejdzie pora na kolejne wpisy. Wertuję zdjęcia!
UsuńNajlepsze <3
OdpowiedzUsuń