Zdecydowałyśmy się na skorzystanie z przepisu przygotowanego przez ekipę "Palce lizać". Co prawda zmieniłyśmy nieco proporcje, bo chciałyśmy otrzymać porządniejszą porcję. Koniec końców otrzymałyśmy jedną dużą, drugą trochę mniejszą i pięć malutkich tartaletek :) Haha!
Produkty:
CIASTO (podwójna porcja)
400g mąki
2 jajka
200g masła
szczypta soli
NADZIENIE
2 i 1/2 gruszki
150g sera pleśniowego
4 jajka
300ml śmietany 18%
sól
pieprz
starta gałka muszkatołowa
Przygotowanie:
Krok 1. Na początku trzeba zagnieść ciasto i musi ono odleżeć swoje w lodówce. A więc połączyłyśmy ze sobą wszystkie potrzebne składniki i zagniatałyśmy. Masło powinno mieć temperaturę pokojową. Ani nie za twarde, ani nie za miękkie.
Po zagniataniu ciasto spakowałyśmy w foliową torebkę i schowałyśmy do lodówki na godzinę.
Krok 2. Po upływie wyznaczonego czasu wyjęłyśmy je z lodówki i wyłożyłyśmy nim wszystkie formy. Równie dobrze można zrobić dwa większe quiche lub po prostu skorzystać z pojedynczej porcji składników. Tak jak ostatnim razem ciasto starłyśmy na grubej tarce, wyłożyłyśmy je na papier do pieczenia.
Krok 3. Podczas gdy Karolina jeszcze szykowała wszystkie spody, ja naszykowałam składniki farszu. Pokroiłam już wcześniej obrane gruszki, podzieliłam na plasterki ser pleśniowy oraz przygotowałam kremową zalewę z jaj, śmietany i przypraw, po prostu ubijając ze sobą podane produkty.
Krok 4. Prawie najprzyjemniejsza czynność, czyli wykładanie składników na ciasto. Plasterki gruszek, potem ser i na koniec zalewa. Teraz już tylko pieczenie. Tak ok. 35 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 190 stopni. Na ostatnie 2 minuty włączyłyśmy termoobieg. Podczas całego czasu wypełnienie quiche'a powinno się ściąć, a brzegi lekko zarumienić.
Krok 5. No i ostatnia, już na pewno najprzyjemniejsza czynność kończąca wspólne gotowanie, czyli pałaszowanie tego co zrobione. Obu nam bardzo smakowało, więc miny były dobre ;)
Zmiana pogody, czyli jak wywołać słońce w przeciągu kilkunastu sekund.
Do Was też woła: zjedz mnie, zjedz mnie? :)
Po jedzeniu...
A oprócz głównej formy były i te mniejsze...!
BARDZO DOBRE! :)
OdpowiedzUsuńGruszki i ser pleśniowy? Wow - tyle mogę powiedzieć. Nęcą mnie takie polączenia... Może spróbuję :)
OdpowiedzUsuńPolecam, to połączenie jest naprawdę dobre. Wytrawna zalewa + ser pleśniowy + lekko słodka gruszka, to bardzo dobry sposób na udany quiche :)
UsuńPołączenie gruszki i sera pleśniowego to cudowna uczta! Ach... Do tego jeszcze lampka wina białego wytrawnego i jestem w niebie !!! Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńNie przepadam za serem pleśniowym, ale quiche wygląda smacznie;)
OdpowiedzUsuńNie można, chyba,że zamówisz np. z Allegro.
Znajoma przywiozła mi z USA;)
Myślę, że jak podmienisz ser np. na brie lub inny o nieco wyraźniejszym smaku niż zwykły żółty to też fajnie wyjdzie.
UsuńNo jasne, jeszcze nigdzie nie widziałam takiego masła i się zastanawiałam :)) Dzięki za info!
Bardzo mi się podoba i kradnę. Zjadłam osattnio na śniadanie ciasto coś ala baza do pizzy ale delikatniejsze, zaś na tym gorgonzola, gruszka oraz czerwona kapusta i oszalałam ze szczęścia.
OdpowiedzUsuńMarta@Co Dziś Zjem Na Śniadanie?
Do tego jeszcze czerwona kapusta...? A zaskoczyłaś mnie, będę musiała i to wypróbować!
UsuńTwojego bloga chętnie odwiedzam, super jakości zdjęcia!
Dokładnie! do mnie krzyczy w niebogłosy: zjedz mnie, zjedz mnie ;D
OdpowiedzUsuńNo nareszcie ktoś się przyznał :)) Polecam wypróbowanie! ;)
Usuńoo fajny pomysł:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam, ale na pewno warto<3
Nie mój, ale przyznaję że bardzo dobry, wyjątkowo dobre zestawienie smaków :)
UsuńTa tarta musi być naprawdę pyszna, bo połączenie smaków jest mistrzowskie :-)
OdpowiedzUsuńmniam,mniam,mniam :)) Dla mnie ten przepis sprawia trudności,ciężko się opanować i nie podjadać sera ;-). Bardzo lubię to połączenia a Twoje zdjęcia-super :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa, ze zdjęciami staram się jak mogę, super że się podobają ;)
Usuń