niedziela, 21 października 2012

Auf deutsch!

Kolejna nieobecność już za mną. Wróciłam z bardzo udanej podróży! Tym razem pod znakiem nauki języka niemieckiego. Podczas tygodniowego wyjazdu udało mi się nie tylko odwiedzić wspaniałe miejsca, miasta ale również nieco popróbować z ich smacznych zasobów :))

W tym czasie mieszkałam w południowych Niemczech w miejscowości Tuttlingen-Mohringen. Codziennie jeżdżąc udało mi się zawitać nie tylko w miejscach niemieckich, ale także odwiedzić Szwajcarię oraz Francję. I tak do zaliczonych miejsc dodaję: Tuttlingen, Rheinfall w Schaffhausen, Zurich, wyspy Reichenau i Mainau na Bodensee, Konstanz, Strasbourg oraz Stuttgart.
Ta mieszanka różnych miast, bo jednak i niemieckich, i szwajcarskich, i francuskich sprawiła że ich zwiedzanie oraz poznawanie było ogromną przyjemnością. Wróciłam z wspomnieniami, górką zdjęć, które sprawiają że jeszcze żywe wspominki ożywają.
Już drugiego dnia upolowałam dwie nowe książki kucharskie, o kuchni niemieckiej oraz o naleśnikach. Potem wpadła jeszcze o czekoladzie, z piękną okładką i tytułem Schokolade. Już to zachęcało... :) Ogólnie byłam zaskoczona, gdzie nie spacerowałam natrafiałam na masę księgarni, super wyposażonych pod względem kulinarnych. Gdybym tylko mogła wróciłabym z podwójnym bagażem :D
Pamiątki ach te pamiątki! Nie obyło się również bez zakupu czekolad, w każdym państwie oczywiście, oraz tradycyjnego sera. To dzięki niemu po podróży powrotnej moja walizka pachniała ugotowanym kalafiorem :P Do degustacji jeszcze domowo nie przystąpiliśmy, ale mimo to czuję że zdobycze długo nie przetrwają :0

Smakowanie...! W Zurichu miałam okazję po raz pierwszy spróbować pieczonych kasztanów. Strasbourg poczęstował mnie swoim specjałem czyli Flammkuchen. Śpieszę z wyjaśnieniem. Jest to rodzaj placka, na cienutkim cieście, zapieczonego ze śmietaną, cebulą i boczkiem. Z wyglądu może przypominać pizzę, ale jego ciasto jest bardziej kruche i inaczej przygotowywane. Ostatniego dnia, już w Stuttgarcie, w małym sklepiku z witryną przyciągającą pięknymi wypiekami oraz sałatkami, kupiłam tartaletkę porową oraz sałatkę warzywną. Było pysznie!
Inne drobiazgi, małe wypieki też się gdzieś tam przeplatały, więc na brak atrakcji kulinarnych nie narzekałam ;)

Cała podróż, pod względem kulinarnym, podróżniczym i wieloma innymi była bardzo udana. Teraz po niej zostały mi zdjęcia oraz mniejsze i większe wspomnienia.Warto było jechać!

Oto smaczki zdjęciowe, zapraszam :)

 Zurich

 Bodensee

 Konstanz

 Strasbourg

 Stuttgart

 
 Za granicą już święta... W sumie, to już tylko dwa miesiące, trzeba się zacząć szykować! :D

Tym miłym akcentem żegnam Was wszystkich! Wracam do regularnego pisania :) Auf Wiedersehen!

4 komentarze:

  1. Taak, tutaj już wszystko ma swoją świąteczną edycję :D
    Same piękne miasta odwiedziłaś!

    OdpowiedzUsuń
  2. ach, zazdroszczę tak wspanialej wycieczki! :)
    Niemcy, ach, uwielbiam ten kraj, uwielbiam ten język! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Język niemiecki to nie dla mnie, ale próbowanie nowych potraw jak najbardziej! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Podróże ku temu bardzo sprzyjają, więc robię to z przyjemnością ;)

      Usuń