piątek, 15 stycznia 2016

Gnocchi szpinakowo - jaglane

Podróże, wyjazdy, jedzenie, nowe smaki, inspirujące miejsca i ludzie. 
Wszystko to łączy się dla mnie w bardzo ścisły sposób.
Nowe miasta to okazja do poznania i odwiedzenia kolejnych lokali, targów, miejsc
bardziej lub mniej typowych i powtarzalnych. To również okazja do spotkania osób, które również związane są z gastronomią i pracują w przeróżnego rodzaju ciekawych miejscach, których na próżno (jeszcze) szukać w Polsce. A nawet jeśli są to miejsca bądź działalności, które można spotkać już również u nas, spotykanie i odwiedzanie zagranicznych miejsc i osób to zawsze okazja do poznania totalnie innego punktu widzenia i podejścia do życia. 
Może to po części kwestia urlopowego postrzegania świata, ale wszystko wydaje się bardziej kolorowe, przyjazne i bardziej dostępne. Takiej energii będę nadal szukała u nas w Warszawie i innych miejscach w Polsce. Tego naprawdę (mi) potrzeba !

Po małym wstępie... Podróże to okazja do próbowania, odkrywania i poznawania, ale także do kreatywnego gotowania !!! 
Wszystko czego potrzeba to kilka dobrych produktów, dostęp do kuchni i trochę dobrych chęci. 
Przecież nie cały czas trzeba jeść na zewnątrz lub poprzestawać na gotowaniu tak oklepanych wyjazdowych dań jak makarony z sosem alla bolognese ! Takim rzeczom mówię nie !
Prosto na wyjazdach nie musi oznaczać nudno !

Wczoraj dałyśmy temu z Anią przykład. Na kolację zaserwowałyśmy gnocchi jaglane ze szpinakiem zainspirowane przepisem Mai Sobczak z jej najnowszej książki Qmam kaszę.
Po małych zawirowaniach składnikowych ciasto wyszło dobrej konsystencji i choć ugotowane gnocchi powinno być ciut delikatniejsze domowa kolacja okazała się niezastąpiona.

Zapraszam na małą fotorelację z przygotowania i serwowania... Oto...
Gnocchi szpinakowo - jaglane
z palonym solonym masłem i parmezanem !!!

Uwaga: zdjęcia mogą przysporzyć o ślinotok !

Miłego początku weekendu !!!
Mój na pewno taki będzie - początek w Londynie, co będzie dalej ???

M.

Gnocchi szpinakowo - jaglane
z palonym solonym masłem i parmezanem
Ania w akcji !

Już prawie prawie gotowe !

Gnocchi szpinakowo - jaglane
z palonym solonym masłem i parmezanem
Gnocchi szpinakowo - jaglane
z palonym solonym masłem i parmezanem

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Marmolada ze śledziem, śledzie po obiedzie, czyli wyjątkowa (po)świąteczna podróż w czasie

Dzisiaj zapraszam Was na małą krótką podróż w czasie... 
Do nie tak dalekiego grudnia 2015.

Grudzień - dla większości pierwsze skojarzenie, to Święta Bożego Narodzenia,
co za tym idzie odpoczynek, relaks, mnóstwo czasu wolnego, czasu na spędzenie w domu, nacieszenie się atmosferą rodzinnego, ciepłego świętowania.
Potem jeszcze kilka dni i długich zimowych wieczorów i... Sylwester !
Po prostu żyć nie umierać !

W gastronomii już od początku grudnia nad wszystkimi wisi jakieś ciche niewidoczne
widmo, które podpowiada, że im bliżej Świąt, tym zabawa będzie większa.
Nagle pojawią się dodatkowe grupy Gości do obsłużenia na bankietach,
specjalne świąteczne bufety do przygotowania, talerzówki do złożenia.
Z dnia na dzień wzrasta ilość zamówień a my zaczynamy dziwnym trafem
zapominać o wielu otaczających nas sprawach tylko myśląc co jest do przygotowania dziś, jutro, pojutrze, popojutrze ... i tak zdaje się to ciągnąć w nieskończoność.
Zwieńczeniem są same Święta, w które odbywają się tradycyjne świąteczne
kolacje, brunche. Pracy po łokcie, towaru od groma.
Wizja Sylwestra to wizja zaskakująco bliska. Dopiero co skończyliśmy Święta, a już zaraz, prawie prawie nadchodzi ta JEDYNA i wyjątkowa noc łącząca stary i nowy rok.

Dziwiłam się, dlaczego niektórzy już w wakacje z rozrzewnieniem i łezką w oku wspominali mi o okresie Świąt. No bo rozumiem, Święta, w takim hotelu, cała oprawa, świąteczna atmosfera, specjalne dania. Ale po co aż tyle huku?
Teraz już wiem.
Mimo mnóstwa dodatkowego czasu spędzonego w hotelowej kuchni.
Mimo ogromnej ilości pracy,
X kg posiekanej sałatki jarzynowej, która była WSZĘDZIE i... zaczynała nam się śnić po nocach,
 setkach przygotowanych gotowych talerzy z daniami,
kilkudziesięciu zapełnionych trollach z jedzeniem...
muszę przyznać z czystym sumieniem, że grudzień w gastronomii
 i to takiej gastronomii i takim jak Hotel Bristol w Warszawie miejscu,
to zupełnie wyjątkowy czas i warto to zobaczyć, poczuć, przeżyć
Czas pracowity, ciężki z jednej strony, kiedy może zakręcić się w głowie,
a niejeden kucharz dostaje rozdwojenia jaźni: to są te Święta w tym roku czy nie?
Bo chociaż do pracy grają nam świąteczne piosenki, jednak do samego końca
 mało czuć prawdziwą świąteczną atmosferę.
Nie do końca pomaga zapach wigilijnego kompotu, który przypomina, że to już prawie Święta. Bo Święta to przecież dom, rodzina, choinka i gotowanie w domowej kuchni.
Nie dla wszystkich do końca i w tym też jest cała magia.

Ja ten okres przeżyłam,po raz pierwszy, w tym roku zupełnie inaczej. 
Choć pracowałam już rok temu, to w innym charakterze.
W ogóle tego nie żałuję i bardzo się z tego cieszę.
Satysfakcja, która zostaje po przeżyciu takiego okresu jest nie do opisania.
Wszyscy na kuchni, w hotelu starali się mimo wszystko przeżyć ten okres jak najlepiej.
Czuć było inne Święta, Święta skropione pracą, ale pracą dla innych ludzi.
Nie w każdym momencie to widziałam, myślę że jak i reszta, myśląc o domu, 
ale było warto. 
Myślę, że i za rok i za dwa będę równie bardzo emocjonalnie przeżywać ten okres, 
z lepszymi i gorszymi chwilami,
lecz równie bardzo będę na niego czekać. 
Bo jak nie czekać na coś wyjątkowego i zupełnie innego...?

:) :) :)

Jednak mimo całego hotelowego grudnia, trzeba było (ba, chciało się!!!) znaleźć odrobinę czasu na przygotowanie prezentów na Święta.
W tym roku, również jak i w latach poprzednich, postawiłam, oprócz zwyczajnych kupowanych prezentów, na własne jedzeniowe drobiazgi.
Ciastka / pierniki były już kilka razy, więc tym razem postawiłam na coś zupełnie innego.
Domową kuchnię zasypały małe słoiczki, które niebawem miały zapełnić się...
marmoladą pomarańczowo - mandarynkową oraz
śledziami w zalewie korzennej.
Dla dopełnienia i nutki słodyczy 
kruche ciasteczka z pomarańczą, białą czekoladą i cynamonem

Słoiczki parami szły...
W jednym słoiczku marmolada świąteczna (choć może raczej powinnam to nazwać dżemem), 
czyli połączenie jakże zimowych owoców: pomarańczy i mandarynki,
 podkręconych korzennymi przyprawami: cynamonem oraz goździkami. 
Całość z dodatkiem cukru trzcinowego, który dodatkowo nadał marmoladzie karmelowego posmaku.
W drugim słoiczku pokrojone filety śledziowe w zalewie korzennej z oryginalnym portugalskim porto, odrobiną octu spirytusowego, sokiem i skórką z pomarańczy, cynamonem, gałką muszkatołową, imbirem, zielem angielskim, goździkami oraz szczyptą cukru.

Obok kruche ciasteczka maślane z dodatkiem skórki pomarańczowej, białej czekolady i cynamonu.
Takie świąteczne skojarzenie.

Dzień po dniu przybywało skończonych elementów. Jednego kroiłam owoce do marmolady, drugiego przygotowywałam zalewę do śledzi, trzeciego wszystko przelewałam / nakładałam/ opisywałam.
W wolnej chwili ozdabiałam, pakowałam, oraz fotografowałam
(przy świetle dziennym nie zapomnę wspomnieć)
Wszystko z ogromną przyjemnością.
Bo nie ma to jak zobaczyć zaskoczenie na twarzy bliskich mi osób:
 najbliższych znajomych i przyjaciół. 
Bezcenne.

Może dzięki takim chwilom, jednym z wielu, 
te Święta były takie wspaniałe, mimo 
(jak niejeden by powiedział, od tego roku NIE ja!)
 czasu w pracy w przewadze do czasu spędzonego w domu ?

Ja znam odpowiedź na tą pytanie.
A Ty? Jak spędziłeś tegoroczne Święta?

M.

<3




Gotowe ! 

Miłego dnia!!!

wtorek, 15 grudnia 2015

Wygrana w konkursie / Palce Lizać / Lidl / Rozkochaj się we włoskich smakach

1,5 miesiąca temu szperając po Internecie akurat przez przypadek trafiłam na konkurs ogłoszony przez redakcję Palce Lizać. Motywem przewodnim była kuchnia włoska, zgodnie z tematem "Rozkochaj się we włoskich smakach". Zadaniem konkursowym było wymienienie ulubionych składników kuchni włoskiej a następnie wymyślenie z nich potrawy.
Rzadko biorę udział w tego typu konkursach, ale przy małym napływie weny stwierdziłam: 
why not ???

 Pach, pach, naskrobałam maila wymieniając parmezan, oliwę, rozmaryn oraz świeże, dojrzewające w słońcu pomidory - prawdziwy smak lata :,) 
Potrawa, którą wymyśliłam to proste połączenie tych składników w risotto, które od razu skojarzyło mi się jako typowo włoskie danie :
risotto z płatkami parmezanu i suszonymi pomidorami serwowane z grubomielonym pieprzem czarnym,  karmelizowanymi pomidorkami cherry oraz aromatyczną oliwą rozmarynową. 
Dla mnie pomysł bomba, prosto, szybko i jak przepysznie !!!!

Ku mojemu zaskoczeniu i radości miesiąc temu dostałam maila z informacją, że zostałam laureatką konkursu ! :))) Tutaj możecie podpatrzeć wyniki konkursu: http://palcelizac.gazeta.pl/palcelizac/1,110783,19219299,konkurs-rozkochaj-sie-we-wloskich-smakach-lista-laureatow.html.
Daleko nie musicie szukać, zostałam wymieniona jako pierwsza laureatka ! ^^

Nagrodę, ogromną paczkę pełną włoskich łakoci prosto od Lidla, otrzymałam niedawno, a w w niej: m.in. oryginalną włoską tapenadę, pastę chilli z oliwą z oliwek, oliwę z oliwek, sardele, suszone pomidory, redukcję balsamiczną z truskawkami (ma miłość!), suszone pomidory, 
spagetti tri colore, cantuccini, włoskie słodycze i sosy.
 Jako przyszły żywieniowiec (chociaż po części :P), nie mogłam nie spojrzeć
na etykietki produktów i ich skład. Ale byłam pozytywnie zaskoczona !
Naprawdę dobre składniki, zero oszustwa
 i potraktowania jedzenia z przymrużeniem oka ! 
Małe ilości regulatorów kwasowości, żadnych sztucznych E! 
I tak np. pasta z papryczki chilli z oliwą z oliwek to:
chilli 54%, oliwa z oliwek pierwszego tłoczenia 42%, sól,
czosnek, oregano, ocet winny, kwas cytrynowy /
sos pomidorowy z bakłażanem i serem podpuszczkowym dojrzewającym do makaronu to:
siekane pomidory 54%, bakłażan 15%, koncentrat pomidorowy 9,5%, oliwa
z oliwek 7%, cebula, ser Grana Padano 2%, sól, cukier, bazylia, kwas mlekowy, aromaty.

Paczka już rozpakowana, pierwsze słoiczki i opakowania otwarte. 
A my domowo zaczynamy degustację ! 
Skład przekonał mnie do tych produktów, teraz zobaczymy jak ze smakową resztą !
Jeszcze na pewno przeczytacie o tym opinię i zobaczycie jakiś pyszny przepis z wykorzystaniem prezentowych składników ! :)
Kto wie, może to będzie pyszne risotto konkursowe..? ;)

A niżej kilka paczkowych zdjęć !



Duża paczka i tak samo dużo radości oraz kilka dobrych kwadransów wyjętych z życia
 żeby paczkę przytaszczyć, otworzyć i pooglądać produkty z nieukrywaną radością dziecka !

Jeszcze raz dziękuję redakcji Palce Lizać za werdykt i przyznaną wygraną !
Warto było startować w konkursie !

Miłego wieczoru dla wszystkich!
:) :) :)

M.

niedziela, 15 listopada 2015

Sałatka. Kasza gryczana / dynia / pomarańcza / sałata rzymska / twaróg / masło rozmarynowe

Idealny sposób na szybki, pożywny i jednocześnie lekko rozgrzewający jesienny obiad?
Sałatka z kaszy gryczanej z dynią, sokiem & cząstkami z pomarańczy, 
sałatą rzymską, twarogiem oraz masłem rozmarynowym.
 Powiecie sałatka na jesień ? Do tego ma mnie rozgrzać ?
Dokładnie ! To żadna pomyłka !
Jeśli tylko przygotujecie ją z jeszcze ciepłej kaszy gryczanej, sezonowej dynii,
pysznej słodkiej pomarańczy, z której wyciśniecie wszystko co najzdrowsze i najsmaczniejsze,
dodacie odrobinę twarogu, posiekaną zieloną sałatę rzymską a wszystko skropicie 
przygotowanym przez siebie masłem rozmarynowym ...
zanim się obejrzycie obiad będzie gotowy, talerz pełen, a po chwili zaskakująco szybko pusty ! ;)

100 % gwarancja jesiennego rozgrzania i zadowolonego brzucha !

#homemade

#homemade
Sałatka z kaszy gryczanej z dynią, sokiem & cząstkami z pomarańczy,
sałatą rzymską, twarogiem oraz masłem rozmarynowym

#homemade
Sałatka z kaszy gryczanej z dynią, sokiem & cząstkami z pomarańczy, 
sałatą rzymską, twarogiem oraz masłem rozmarynowym

#homemade
Sałatka z kaszy gryczanej z dynią, sokiem & cząstkami z pomarańczy, 
sałatą rzymską, twarogiem oraz masłem rozmarynowym

#homemade
Sałatka z kaszy gryczanej z dynią, sokiem & cząstkami z pomarańczy,
 sałatą rzymską, twarogiem oraz masłem rozmarynowym
Podoba Wam się taki pomysł na obiad ? 
To Wasze smaki ?
Co byście dołączyli / zmienili w takiej kombinacji smakowej ?

Jestem ciekawa każdej z Waszych opinii !!!

Miłej końcówki niedzielnego wieczoru ! :)
M.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Puree dyniowe z musem z kury oraz pełnoziarnistymi grzankami z serem korycińskim z czarnuszką

Pozostając wciąż w jesiennym klimacie, chociaż złota polska jesień tak szybko zniknęła i 
przyszły deszczowe dni (miejmy nadzieję, że nie na długo !!!) 
dzisiaj serwuję pyszny jesienny duet obiadowy:
puree dyniowe z musem z kury oraz 
pełnoziarnistymi grzankami z serem korycińskim z czarnuszką.

Po pierwsze dynia, upieczona i przerobiona na kremowe puree z dodatkiem masła, soli, pieprzu.
Dość często gości w naszej domowej kuchni, korzystamy z tego co dobre o tej porze roku :))
Puree podałam na ciepło.
Po drugie mus z ugotowanej kury. 
Korzystając po weekendzie z ugotowanego rosołu 
i wyłowionej z niego kury postanowiłam zrobić mały recykling.  
Nic nie może się przecież zmarnować !
Powstał więc kremowy mus, bardzo delikatny zarówno
 w konsystencji jak i w smaku. Podany na zimno.
Jako dodatek do powyższego duetu podałam pełnoziarniste grzanki podsmażone na maśle,
przykryte serem korycińskim z czarnuszką !
Mmm, pycha !

Jesiennie, polsko, kolorowo !
Tak lubię !

 #homemade
 Puree dyniowe z musem z kury oraz
 pełnoziarnistymi grzankami z serem korycińskim z czarnuszką

 #homemade
 Puree dyniowe z musem z kury oraz
 pełnoziarnistymi grzankami z serem korycińskim z czarnuszką

M.

piątek, 6 listopada 2015

Placki z jabłkiem / Nie ma jak u Babci !!!

Jak pisałam przy okazji ostatniego skutecznego powrotu do bloggowania, pisania, fotografowania, blog to dla mnie pamiętnik kulinarny. W takim razie od czasu do czasu pojawiać się mogą na nim nie tylko zdjęcia przygotowanych przeze mnie potraw, ale i migawki z ciekawych miejsc, spotkań z inspirującymi ludźmi... 

Dzisiaj czas na posta pod znakiem rodzinnego gotowania, smakowania, miłości ukrytej nieraz w najprostszych gestach, potrawach, chwilach spędzanych w kuchni przy buchających garnkach i skwierczącym na patelni oleju.
Wizyty u Dziadków to chwila na oderwanie się od szybkiej codzienności, czas na rozmowę, często przekształcającą się w monolog o tym co było i minęło, nieraz ciężki, lecz niejednokrotnie inspirujący i pouczający. Czas, w którym przy kubku herbaty i zawsze przy czymś dobrym do jedzenia wyczarowanym specjalnie przez Babcię, można poczuć się jak na innej planecie.
Tak niewiele do tego potrzeba.

Jeden telefon do Babci i od razu pytania: 
"Dzisiaj wolne wnusiu? O której przyjeżdżasz? A, czekaj, co zrobić dziś do jedzenia?"
to sposób na uśmiech na twarzy i recepta na udane popołudnie.
Niejedno z nas zna takie telefony, takie popołudnia i to jest skarb.
Sama nieraz nie potrafię docenić wszystkiego co mam, lecz jadąc do Dziadków, 
spędzając czas z Rodziną czuję, że jest w tym moc i trzeba się cieszyć i czerpać z tego 
byle jak najdłużej i jak najlepiej potrafię. Choć czasem nieudolnie, po swojemu.

 Od Rodziny zaczyna się otaczanie inspirującymi ludźmi, 
a jeśli w niej już takich masz, to połowa sukcesu za Tobą
 i, co więcej, wielki dar od losu !

U Babci gotuje Babcia, zanim się człowiek obejrzy, już prawie wszystko nagle jest gotowe i oferowana pomoc sprowadza się do przygotowania herbaty. Ach, ach, jak ja to dobrze znam !
Starając się nadążyć, nieraz wtrącę swoje pomocne trzy grosze, nieraz jedynie obserwuję i asystuję.
Bo choć kuchnie mojej jednej i drugiej Babci różnią się, z obu mogę wyciągnąć naukę dla siebie. 

Wczoraj były ...
i chwile w ciepłej kuchni
i gorąca herbata
i skwierczący olej
i pyszne placki z jabłkiem.
Smak jesieni, smak domu.
Nic prostszego, nic smaczniejszego w wydaniu TEJ Babci 

<3

#foodinspiration

#foodinspiration
Babcia i wnuczka /
Kuchenne chwile /
Placki z jabłkiem

W każdym domu dobrze, ale u swojej Babci najlepiej.
Nigdy z pustym brzuchem też się nie wyjdzie ;)

Udanego popołudnia !

M.


niedziela, 1 listopada 2015

Tort. Kawowa śliwka w czekoladzie.

1 listopada to dzień szczególny w roku.
Dla mnie kojarzy się z dniem rodzinnym, choć też dniem otoczonym niewypowiedzianym smutkiem.
Mimo, że w naszym rodzinnym zwyczaju nie leży odwiedzanie grobów akurat 1.11, dookoła panuje aura zadumy i śmierci. Dlatego też spędzamy tym bardziej ten dzień rodzinnie, cieplej. 
Wspominanie zmarłych, przywoływanie wspomnień, to według mnie samej, 
elementy których po prostu nie może zabraknąć akurat tego dnia.
W Dniu Wszystkich Świętych i Dniu Zadusznym osobom zmarłym należy się szczególnie chwila uwagi. Pamiętanie o nich, niezależnie czy odwiedzimy ich groby, czy z różnych względów, nie, to wyraz najprostszej i tak potrzebnej dbałości o ich pamięć, 
która będzie trwać dopóty, dopóki się o zmarłych mówi, myśli o ich życiu i dokonaniach.

W tym roku 1 listopada był tym bardziej wyjątkowo pozytywniej i radośniej ucczony, ponieważ nasz kochany Dziadek Zdziś obchodził wczoraj, 31 październik,a piękne okrągłe 80. urodziny. 
Zebraliśmy się w najbliższym gronie Rodziny, by przy torcie, słodyczach i herbacie uczcić taką wyjątkową rocznicę. Dziadek jest osobą, z którą zawsze można porozmawiać i która za każdym razem przywołuje mnóstwo wspomnień z dalszej i bliższej przeszłości. Dzisiaj również się i bez nich nie obyło. Wspominane były i osoby i miejsca i wydarzenia. Myślę, że choć nie raz wydaje mi się, że lepiej i łatwiej porozmawiałoby się o teraźniejszych sprawach, to przywoływanie przeszłości, mniej lub bardziej sentymentalnej, może dać wiele do myślenia. 
Chcę jak najbardziej wsłuchiwać się w takie opowieści, czuć je i wyciągać z nich najważniejsze sedna, by móc przekładać przeszłość na teraźniejszość i przyszłość. 
To co było nie może zostać bez śladu.

Dzisiejsze wczesne wolne popołudnie, choć z początku nerwowe z racji mojego upartego charakteru,
spędziłam w kuchni. Z pomocą Mamy, która świetnie asystowała mi i pod koniec uspokajała, wyczarowałam specjalny tort kawowa śliwka w czekoladzie
dopasowany jesiennie pod gusta Dziadka.

Było czekoladowo, śliwkowo, kawowo.
Puszysty kakaowy biszkopt nasączony kawowo - likierowym ponczem.
Dwie warstwy powideł śliwkowych z dodatkiem czekolady.
Czekoladowy krem maślany. Tradycyjny, dziadkowy.
Świeże śliwki na wierzchu.
Dzisiejsza magia świętowania urodzin tkwiła w prostocie.
Bo Dziadkowe najlepsze nie potrzebuje (a czasem nawet nie chce!) nowoczesnych udziwnień.
Więc z szacunkiem obyło się bez udziwnień.

A oto mała zdjęciowa retrospekcja,
dziękuję Siostra za pomoc w osobowych zdjęciach :*


#homemade 
#withlove

#homemade
Tort kawowa śliwka w czekoladzie

#homemade
Tort kawowa śliwka w czekoladzie

#homemade
Tort kawowa śliwka w czekoladzie

#homemade
Tort kawowa śliwka w czekoladzie

#homemade
Tort kawowa śliwka w czekoladzie

#homemade
Tort kawowa śliwka w czekoladzie


#homemade
Tort kawowa śliwka w czekoladzie

#homemade
Tort kawowa śliwka w czekoladzie

#homemade
Tort kawowa śliwka w czekoladzie


M.