poniedziałek, 31 grudnia 2012

Poświąteczna kasza manna

Czas na pożywne śniadanie i odmianę po świątecznych pasztetach, schabie i sałatce.

Już od dawna miałam ochotę na poranny mleczny posiłek. W głowie migotały mi pomysły dodatków, aż wreszcie wyklarowała się poświąteczna kasza manna! Z dodatkiem cynamonu, który tak bardzo kojarzy się ze świętami bożonarodzeniowymi, orzechami włoskimi, suszonymi morelami i masłem orzechowym.
Połączenie idealne na leniwy, zimowy poranek, z lekkimi promieniami słońca za oknem. Zarówno przy jedzeniu jak i przygotowaniu robi się cieplutko na myśl o pysznym śniadaniu, wspomnieniach świąt i perspektywie sylwestrowej zabawy.. :)

Potrzebne składniki:

400ml mleka
3 łyżki kaszy mannej
1 łyżka masła orzechowego
 orzechy włoskie
suszone morele
1/2 łyżeczki cynamonu

Przygotowanie:

Krok 1. W rondelku podgrzewamy mleko. Gdy będzie już prawie się gotowało, dokładamy kaszę manną i mieszamy. Uważajcie, aby po dodaniu kasza nie utworzyła nieładnych kluch - porządnie mieszajcie!

Krok 2. Orzechy i suszone morele kroimy na mniejsze kawałki. Zaraz po dodaniu masła orzechowego i ponownym zamieszaniu do garnuszka dorzucamy bakalie.

Krok 3. Szóstym składnikiem, ale bardzo ważnym jest cynamon. Dodajemy go na samym końcu, po raz ostatni pociągamy łyżką i pozostaje nam już tylko przełożenie gotowej, gorącej kaszy mannej do miseczki.

PS. Poświąteczna kasza manna najlepiej smakuje w ciepłym, przytulnym miejscu, takim jak łóżko czy kanapa z ogromnym, miłym w dotyku kocem ;) Sami sprawdźcie!




Ja już swoją porcję zjadłam, teraz czas na Was!
Puszczam oko do wszystkich czytających i biegnę do kuchni realizować pomysły na dzisiejszego Sylwestra!

sobota, 29 grudnia 2012

Quiche z boczkiem, pieczarkami oraz rukolą

Były sobie quiche dwa..! Tak mogę rozpocząć bajeczkę dotyczącą dzisiejszego obiadu.
Zapanowały quiche: wegetariański i mięsny. Pierwsza tarta z gruszkami i serem pleśniowym,
drugi quiche z boczkiem, pieczarkami oraz rukolą. Nowość na stole.
Przepis na quiche gruszkowo-serowy wrzucałam już na początku sierpnia, do którego Was odsyłam poprzez link --> http://masterofrdisaster.blogspot.com/2012/08/quiche-z-gruszkami-i-serem-plesniowym.html.
Tym razem zostały zmienione trochę proporcje śmietany, owoców i jajek, ale jak to z tartami bywa, tak naprawdę ilość składników do nadzienia, którą użyjemy, zależy od nas samych i naszych upodobań smakowych.

Ale przejdźmy do nowego, mięsnego quiche'a! Smak niewątpliwie ciekawy, choć miałam małe wątpliwości po pierwszym kęsie, bo przez dodatek rukoli cała tarta nabrała charakterystycznego gorzkiego posmaku. Na początku nie byłam co do niego przekonana, ale nastąpiła aprobata ze strony pałaszujących więc jako taki sukces nastąpił. Uf! Jeśli nie chcecie ryzykować, dodajcie o połowę mniej rukoli niż wskazuje przepis, to powinno rozwiązać możliwe problemy.. :)

Składniki:

CIASTO
1/2 szklanki mąki kukurydzianej
3/4 szklanki mąki pszennej
90g masła w temperaturze pokojowej
2-3 łyżki wody

NADZIENIE
150g wędzonego boczku (plastry)
7 średniej wielkości pieczarek
2 garści rukoli
rozmaryn
tymianek
pieprz czarny

+ 200g śmietany 18%
   2 jaja
   pieprz czarny
   vegeta

Przygotowanie:

Krok 1. Przyrządzanie quiche'a zaczynamy od zagniecenia ciasta i odłożenia go do lodówki. Mąki łączymy ze sobą, dodajemy do nich masło, które siekamy na mniejsze kawałki. Dolewamy potrzebną ilość wody i zagniatamy ciasto. Tak wyrobione ciasto formujemy w kulę, pakujemy w folię i odkładamy do lodówki na pół godziny.

Krok 2. Wyjmujemy surowe ciasto i wykładamy nim natłuszczoną formę do tarty. Ja w tym celu użyłam zwykłego masła. Krojąc ciasto na plastry i porcjami wypełniając dno oraz boki tarty ułatwicie całe zadanie i sprawniej uporacie się z przygotowaniem podstawy pod quiche.

Krok 3. Spód nakłuwamy w wielu miejscach widelcem, a następnie wstawiamy go do piekarnika nagrzanego do 170 stopni na 15 minut, aby wstępnie się podpiekł.

Krok 4. Nie tracąc czasu, od razu po wstawieniu spodu do pieczenia, bierzemy się za przygotowanie nadzienia. Plastry wędzonego boczku oraz pieczarki kroimy na mniejsze kawałki, a rukolę płuczemy w zimnej wodzie i osuszamy. Boczek wrzucamy na patelnię, pozwalamy mu lekko się podsmażyć na własnym tłuszczu i dorzucamy pieczarki. Całość smażymy przez kilka minut, pod koniec doprawiając rozmarynem, tymiankiem oraz pieprzem, potem odstawiamy do lekkiego ostygnięcia.

Krok 5. Ważną częścią nadzienia jest zalewa śmietanowo-jajeczna, to ona tworzy tak ważne dla istoty quiche'a wypełnienie. Zalewę przyrządza się w bardzo prosty sposób. Polega to na roztrzepaniu śmietany z jajkami, pieprzem oraz vegetą.

Krok 6. Do tak przygotowanej płynnej masy dodajemy boczek z pieczarkami, pamiętając o niedolewaniu wytopionego sosiku, by nie rozwodnić nadzienia, oraz rukolę. Wszystko mieszamy i wylewamy na już podpieczony spód. Wyrównujemy łyżką tak by na całym cieście składniki ładnie się porozkładały.

Krok 7. Pieczemy min. 25 minut w piekarniku nagrzanym do 170 stopni, w miarę możliwości na ostatnie 5 minut włączając termoobieg. Quiche podajemy jeszcze ciepły, choć na zimno smakuje równie dobrze! Dobrze się przechowuje w niskiej temperaturze.

Życzę smacznego!


 Quiche z boczkiem, pieczarkami oraz rukolą.

Oraz mały podwójny akcent. Były sobie quiche dwa! Boczek, pieczarki i rukola & gruszka i ser pleśniowy.

piątek, 28 grudnia 2012

Święta, święta i po świętach...

Miałam w planach dłuższe opisywanie każdej z potraw, po krótce przygotowań a potem pysznego pałaszowania, ale odpuszczam! Ze zdjęć które robiłam zarówno podczas wielkich przygotowań jak i nawet przy świątecznym stole sporządziłam mały kolaż z grubsza podsumowujący te bożonarodzeniowe zakończenie roku. Teraz kilka poświątecznych dni, wykańczanie makowca, piernika i innych smakołyków... Pasztet znika w zaskakującym tempie.

Powiem Wam jedno: było smakowicie! Wigilia w tym roku była podwójna, a więc także więcej różnych potraw. Ogólnie mówiąc tradycja z małymi nowoczesnymi dodatkami. Był barszcz czerwony z uszkami, śledzie, kapusta z grzybami, karp smażony, sałatka jarzynowa oraz śledziowa (nowość), pasztet z soczewicy, kompot z suszu, wigilijna tarta z kapustą i grzybami (nowość), świetnie wykonana przez Babcię, ze śliwkowym posmakiem i ładnym kolorem. W następne dni na stole zagościły także mięsa: uwielbiany przeze mnie domowy pasztet, pieczony schab ze śliwką, świąteczna szynka.
Nie zabrakło również słodkości! Co prawda zrezygnowałam z klusek z makiem, ale rodzinne brzuchy chyba by już tej atrakcji nie wytrzymały :D Był piernik, makowiec, pierniczki, kruche ciasteczka, pudding prosto z Londynu, który aż 18 miesięcy (!) odleżał swoje dla jeszcze lepszego smaku. To się nazywa dopiero sposób na świąteczne żarełko! Efekty przy podpalaniu również niezapomniane!
Pojawiło się również ciasto drożdżowe oraz pieczony sernik z rodzynkami. Dobrze, że wszystko zostało podzielone na dwa domy, a nie stoi teraz i płacze w jednej lodówce i pobliskich szafkach. Byłoby za dużo kuszenia!


A teraz odpoczynku ciąg dalszy, Sylwester już niedługo! :))

niedziela, 23 grudnia 2012

Święta z kruchymi ciasteczkami

Przygotowania do świąt trwają. Właśnie znalazłam chwilkę wolnego czasu, żeby przysiąść i zdać relację, co już gotowe, co jest w trakcie przygotowań, a co będzie jutro szykowane na bożonarodzeniowy stół.
Nie brałam udziału w przygotowywaniu wszystkiego, lecz podpytywałam, dowiadywałam się, by na przyszłość wiedzieć co i jak i móc przyszykować wigilijne potrawy.

Oprócz sprawozdania z dzisiaj i wczoraj, podrzucę Wam przepis oraz kilka zdjęć na kruche ciasteczka, które przygotowuję co roku z okazji Bożego Narodzenia. Za każdym razem występują w innej odsłonie, z innymi dodatkami i słodkimi ozdóbkami. W tym roku postawiłam na dwa rodzaje czekolady: białą i deserową. Planowałam to już od dawna, i nareszcie we wtorek nadszedł czas na realizację pomysłu!
Ciasteczka sprawdzają się nie tylko w roli świątecznych słodkości, lecz mogą być również dobrym pomysłem na prezent dla najbliższych. Zapakowane po kilka sztuk stanowią smaczny pomysł na świąteczny podarunek.


Wigilijna kapusta z grzybami została ugotowana już wczoraj. Jest efektem prac Babci. Teraz cały, pełen garnek stoi w zimnym miejscu i czeka na jutrzejszą kolację.

Śledzie w trzech odsłonach. O nich mogę powiedzieć nieco więcej, ponieważ włączałam się w ich powstawanie. Największą robotę wykonała Mama. Od lewej strony: w zalewie śliwkowo-migdałowej, z cebulą w oleju oraz w zalewie pomidorowo-cebulowej. Choć za śledziami niezbyt przepadam, ich przygotowanie należy do przyjemnych ;)

Piernik powstał najwcześniej ze wszystkich tu wymienionych. W środę upiekłam go według przepisu, który zamieściłam już jakiś czas temu na blogu. Podsyłam link: http://masterofrdisaster.blogspot.com/2012/12/piernik.html. Nienapoczęty leży i dobrzeje, z każdym dniem coraz lepszy.

Makowiec, to wyższa szkoła jazdy, za którą odpowiada Babcia. Podglądałam przez ramię jak powstawał i muszę stwierdzić, że przygotowanie naprawdę dobrego ciasta, a potem zawinięcie go z makowym farszem to nielada sztuka! Kiedyś ja za to odpowiem!

Na koniec mały choinkowy akcent. Czas nie płynie tylko w kuchni, ale również w salonie, gdzie stanęła piękna jodła, której ubieranie skończyłam przed kilkoma chwilami :)
Na koniec kruche ciasteczka. Ozdobione i schowane w pudełku czekają już od poniedziałku. Część została wykorzystana w formie prezentów, co również zobaczycie na zdjęciach.
 Te ciastka możecie wykonać również na ostatnią chwilę, nawet w dniu Wigilii, bo będą równie dobrze smakowały :)

Kruche ciasteczka
Składniki (na ok. 75 sztuk):

300g mąki pszennej
200g masła
100g cukru białego
3 żółtka

100g białej czekolady
100g deserowej czekolady

Przygotowanie:
Krok 1. Na stolnicę przesypujemy mąkę, do której dodajemy masło w temperaturze pokojowej i nożem kroimy je na małe kawałki.
Krok 2. Dosypujemy cukier, dolewamy żółtka oddzielone od białek.
Krok 3. Zagniatamy ciasto, tak by stworzyło ładną, jednolitą bryłę.
Krok 4. Podsypując mąkę rozwałkowujemy kolejne podzielone części ciasta. Korzystając z foremek do ciastek wykrawamy jak najwięcej ciasteczek i układamy je na blaszkach wysmarowanych masłem i wysypanych kaszą manną bądź bułką tartą.
Krok 5. Ciasteczka pieczemy w piekarniku nagrzanym do 170 stopniu ok. 15 minut. Ale uwaga, czas ten tak naprawdę zależy od grubości ciastek i od samego piekarnika, więc uważajcie żeby ich nie spalić!
Krok 6. Upieczone ciastka zostawiamy do ostygnięcia, a potem możemy przystąpić do ozdabiania. Czekolady rozpuszczamy w dwóch osobnych miskach w kąpieli wodnej. Używając łyżki, łyżeczki bądź noża, przygotowujemy słodkie przykrycia ciastek. Możemy nakładać więcej lub mniej czekolady, tworzyć jedynie słodkie mazańce, bądź też czekoladowe polewy - jak lubimy :)

Ciasteczkowy kolaż.

 Nie wiem czy jutro uda mi się zamieścić post, bo szykuje się kolejna porcja wrażeń i dalsza część przygotowań. Ale w kolejnych dniach na pewno coś nowego na blogu znajdziecie!

Jutro czeka nas szykowanie: sałatki jarzynowej, barszczu, uszek, kompotu Teraz pieką się pasztety: tradycyjny, mięsny oraz z soczewicy. Chyba niczego nie pominęłam.. :)

Jeśli to ostatni wpis przed Wigilią, to chciałabym wszystkim czytającym życzyć wesołych świąt! Aby te święta były dla Was wyjątkowe, rodzinne i niezapomniane. Żebyście mogli odrzucić wszelkie troski i skupić się jedynie na radosnym świętowaniu i odpoczynku bez żadnych trosk!

piątek, 21 grudnia 2012

Cupcakes pomarańczowo-makowe

Święta coraz bliżej, więc już najwyższa pora na kolejnego posta. Melduję przejście przez dwa etapy: upieczenie domowego piernika (środa) i cupcakes'ów pomarańczowo-makowych (czwartek) na piątkową wigilię klasową. Wpadłam na pomysł, że fajnie byłoby wypróbować czegoś nowego, jeszcze niesprawdzonego, a brzmiącego tak dobrze. Miałam ochotę na mak, sięgnęłam po książkę "Nordic Bakery", w której znalazłam przepis na ciasto z pomarańczą i makiem - idealnie! Nie zaszkodzi spróbować i upiec z tego przepisu cupcakes'ów!
Dobrze się wszystko skończyło, piekło się krótko, przygotowywało przyjemnie, a końcowe ozdabianie już upieczonych babeczek było czystą (choć w sensie dosłownym nieco brudną :P) przyjemnością!
Dzisiaj postawiłam na mniejsze papierowe foremki, w świąteczne białe bądź czerwone kropeczki. Takich cupcakes'ów wyszło mi 50. Myślę, że z tej porcji otrzymalibyście 25 babeczek tradycyjnej wielkości.

Składniki:

CIASTO
250g masła w temperaturze pokojowej
200g cukru białego
4 jajka
300g mąki pszennej
3 łyżeczki proszku do pieczenia
skórka otarta z 2 pomarańczy
sok wyciśnięty z 1 pomarańczy
1 czubata łyżka maku

KREM
250g mascarpone
100g serka śmietankowego
4 łyżki cukru pudru

Przygotowanie:

Krok 1. Masło miksujemy z cukrem. Dolewamy kolejno jajka i dalej miksujemy.

Krok 2. Mąkę oraz proszek do pieczenia dodajemy do mokrych składników.

Krok 3. Ścieramy skórkę oraz wyciskamy sok z pomarańczy. Całość, wraz z miąższem wmieszamy do ciasta wraz z makiem.

Krok 4. Gotowe ciasto przekładamy do papierowych foremek i ustawiamy je na blaszce. Blacha trafia do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 15 min.

Krok 5. Upieczone cupcakes wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy do przestygnięcia, a w tym czasie przygotowujemy krem. Ubijamy ze sobą wszystkie składniki kremu. Przekładamy je do rękawa cukierniczego i robimy pojedyncze kleksy na cupcakes'ach.
Tak przygotowane babeczki schowałam do lodówki, by krem się przez noc nie zważył. Lepiej nie ryzykować.

Próbny cupcake spróbowany! Posmak pomarańczy w cieście w połączeniu z słodko-słonym kremem, to był dobry wybór!


niedziela, 16 grudnia 2012

Piernik

Czas świątecznego pichcenia rozpoczęty! Pierwszy piernik już zrobiony, a nawet zjedzony! Tym razem został naszykowany specjalnie na wizytę u znajomych, ale i nadejdzie pora na te domowe... :)

Piernik, to tradycyjne, wigilijne ciasto, łączące w sobie mnóstwo aromatów, smaków i zapachów. To dzięki niemu można poczuć że zbliżają się święta. Cały dom ogarnia przepiękna woń przypraw korzennych, tak, że aż robi się cieplutko i miło na sercu.
Ciasto to od zawsze gościło w mojej Rodzinie na świątecznym stole. Choć nie zawsze oszałamia swoim wyglądem, to swoją tajemnicę kryje wewnątrz. Nie ukrywam, że przy wigilijnej kolacji najpierw sięgnę po makowiec, a w następnej kolejności po piernik, co nie znaczy że go nie lubię!

Dzisiaj nie dość że upiekłam piernik, to przy okazji wypróbowałam najnowszy zakup, czyli gwiazdkową foremkę do pieczenia prosto z IKEI! Efekt jak najbardziej satysfakcjonujący. Po pieczeniu i lekkim przestygnięciu ciasto ładnie odeszło od ścianek i pozostało w pięknym kształcie. Potem tylko lekkie ozdabianie i niedość że smaczny, to też ładnie prezentujący się piernik gotowy! Trochę inaczej niż tradycyjnie w domu. Tutaj zazwyczaj bez większych zewnętrznych dodatków.

Teraz zapraszam Was na przepis na piernik. Domowy, smaczny i sprawdzony. Jeśli spróbujecie, na pewno się nie zawiedziecie! To gwarantuję nie tylko ja, ale również moja Mama i Babcia! Tradycja!

Potrzebne składniki:

1 szklanka naturalnego miodu
1/4 kostki (50g) masła
1 szklanka cukru białego
1 szklanka śmietany 18%
1/2 opakowania przyprawy do piernika
1/4 łyżeczki soli
4 jajka
2 szklanki mąki i ciut
2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej

+ po 2 łyżki: rodzynek, skórki pomarańczowej i płatków migdałowych
+ opcjonalnie kolorowe pisaki cukrowe do ozdoby

Przygotowanie:

Krok 1. W garnuszku rozpuszczamy miód z masłem i następnie dosypujemy cukier. Mieszamy i odstawiamy do studzenia.

Krok 2. Całą zawartość garnka przelewamy do miski, dodajemy śmietanę, przyprawę do piernika, sól oraz same żółtka jaj. Przed nami kolejne dokładne mieszanie.

Krok 3. Teraz czas na mąkę i sodę oczyszczoną. Dosypujemy je w dowolnej kolejności do mokrych składników i łączymy razem.

Krok 4. Do małej miseczki wsypujemy rodzynki, skórkę pomarańczową oraz płatki migdałowe. Dodajemy dosłownie odrobinę mąki, w której obtaczamy wszystkie dodatki do ciasta, a następnie wszystko dosypujemy do ciasta i wmieszamy. 

Krok 5. Białka jaj ubijamy na sztywną białą pianę. Od razu po ubiciu dodajemy ją do reszty piernikowych składników, kilka zamieszań i ciasto gotowe do pieczenia. Przelewamy je do gwiazdkowej formy do pieczenia, ze ściankami wysmarowanymi jedynie masłem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni. Czas nieokreślony, bo wszystko tak naprawdę zależy od składników, a ten piernik długo pozostaje w środku miękki, lecz potem szybko robi się odpowiedni. Sprawdźcie sami!

(Krok 6.) Po upieczeniu, przestygnięciu i wyjęciu piernika z foremki możecie ozdobić je pisakami cukrowymi. Ja tym razem postawiłam na jeden naturalny, biały kolor. Pobawiłam się w kuchenne malowanie :)

Ze względu na to, że ciasto istnieje już w mojej Rodzinie od dłuższego czasu, zdecydowałam się, że nie będę ingerować i skracać całego przepisu, bo może wyjść z tego niezły sajgon. Ciasta trochę zostało, więc upiekłam przesłodkie z wyglądu tycie, tycie muffinki. Upiekły się zdecydowanie szybciej niż ciasto, więc jeśli też tak zrobicie, pamiętajcie o wcześniejszym wyjęciu ich z piekarnika!
Swoją drogą zwróćcie też uwagę na samo zapisanie składników "2 szklanki mąki i ciut", dla wtajemniczonych, podobno moja Prababcia piekła w ten sposób, na taką ilość i to "ciut" wieeele zmieniało. Nie wiem, jeśli tak mówią Przodkowie, zrobię i ja tak! Piękne są takie zwroty i stwierdzenia, które przechodzą z pokolenia na pokolenie <3


 Z każdej perspektywy inaczej..! Domowy piernik!

niedziela, 9 grudnia 2012

Niewinne brownie

Nadszedł czas na przepis. Czas tegorocznego Festiwalu Teatralnego w Czackim dobiegł końca :(( Trzeba będzie już pożegnać się z tą niesamowitą atmosferą ogarniającą całą szkołę, z próbami do sztuk, ciągłymi przygotowaniami i przemyśleniami, co można zrobić lepiej, bardziej, żeby ten, 25. Festiwal stał się wyjątkowym i niezapomnianym. W tym roku oprócz przeżywania Festiwalu jako widz, uczeń i włączając się w próby klasowego przedstawienia, skupiłam się na przygotowaniu klasowej kawiarenki. Wspólną pracą stworzyliśmy gangsterską kafejkę, serwując naszym gościom różne, nie tylko słodkie przysmaki. Pojawiły się krwawe burgery, tosty czy makarony, cały asortyment ciast, a pośród nich specjalność zakładu czyli brownie! W szkolnych warunkach podawany na ciepło z bitą śmietaną i polewą wiśniową. W domu można pozwolić sobie na gałkę lodów waniliowych, która położona na cieście zaczyna się topić, a jej smak w połączeniu z czekoladą jest wprost nie do opisania!
Po skończonym tygodniu śmiało mogę powiedzieć, że przepis na brownie mam w małym palcu.
Wieczorne, a tak naprawdę już nocne pieczenie ciasta po każdym skończonym dniu festiwalowym jest niezastąpione :d Unoszący się w kuchni intensywny zapach czekolady, widok pieczącego się ciasta, a potem gorące brownie już gotowe, odpoczywające do rana pod materiałową ściereczką. Rano pójdzie pod nóż, żeby popołudniu trafić do brzuchów festiwalowiczów.
Bardzo miło mi było usłyszeć pozytywne uwagi o cieście. Że smaczne, że takie, jak czekoladowe ciasto powinno być czyli przesycone słodyczą, dodatkowo ciepłe i dobrze komponujące się z bitą śmietaną i wiśniami. Codziennie znikała cała duża blacha!

Teraz, po zamknięciu Festiwalu i naszej kawiarenki, mogę ujawnić się z przepisem na brownie. Przepisem ciekawym, bo niewymagającym wielu składników, sporej sumy pieniędzy czy dużych nakładów pracy. Tu potrzeba jedynie kilku produktów, które zapewne każdy z czytających ma na co dzień w swojej kuchni.
Co również, jak dla mnie na równi ważne, ciasto pochodzi z książki "Gotuj i chudnij 2" i jest przedstawiane jako zdrowsze i zawierające mniej szkodliwych składników niż tradycyjne brownie.
Prezentuję Wam moją, trochę pozmienianą wersję przepisu, z poprzeliczanymi ilościami produktów. Z nich otrzymacie dużą, prostokątną blachę brownie. Idealna ilość dla całej rodzinki, ale spokojnie, ciasto może poleżeć, nawet w lodówce, ponieważ dobrze się przechowuje.
Podajcie je albo niedługo po upieczeniu, jeszcze naturalnie ciepłe, lub potem, przez chwilę podgrzane w mikrofalówce. Doskonały deser murowany!

Składniki:

200 ml oleju
450g cukru pudru
3 łyżeczki cukru wanilinowego
6 jajek
240g mąki pszennej
150g kakao niesłodzonego
3 łyżeczki proszku do pieczenia

Przygotowanie:

Krok 1. Szykujemy dużą miskę, do której następnie przelewamy olej, dosypujemy cukier puder, cukier wanilinowy i dobijamy jajka. Całość energicznie mieszamy łyżką, by powstała jednolita masa, bez białych cukrowych grudek.

Krok 2. Odważamy podane ilości mąki i kakao. Mieszamy je ze sobą i dosypujemy proszek do pieczenia. Tą mieszankę partiami łączymy z mokrymi składnikami. Tu również dobrze sprawdzi się zwykła łyżka.
Końcowa masa powinna być ciemno brązowa, dość kleista, lecz nie powinna zbytnio kleić się do miski.

Krok 3. Ciasto przelewamy, lecz może lepiej powiedzieć przekładamy do dużej prostokątnej blachy do pieczenia, której dno i ścianki już zostały natłuszczone masłem. Masę rozkładamy równomiernie i ciasto trafia do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 21 minut. Po tym czasie wyłączamy grzanie i zostawiamy brownie w piekarniku na ok. 2-3 minuty. Potem wyjmujemy je i pozostawiamy do przestygnięcia lub po chwili pałaszujemy!

Niewinne brownie, tu w wersji z bitą śmietaną